Autostygmatyzacja w kryzysie psychicznym | Katarzyna Parzuchowska

Kryzys psychiczny może spotkać każdego z nas. Kryzysy zdarzają się na całym świecie i nie są czymś abstrakcyjnym. Szacuje się, że w Polsce mogą dotknąć 25% populacji. Dlatego tak ważne jest, by walczyć ze stereotypami na temat zdrowia psychicznego i stygmatyzacją osób doświadczających kryzysu.

 

 

Jeśli damy przyzwolenie na stygmatyzację, a osoby chorujące będą tkwić w autostygmatyzacji, możemy stracić wielu wartościowych ludzi, którzy, mimo kryzysu psychicznego, wciąż mają wiele do zaoferowania. Zamiast oceniać z góry, powinniśmy wierzyć, że mają oni potencjał by zadbać o swoje zdrowienie, więc powinniśmy być dla nich wsparciem.

 

Nigdy nie będzie jak kiedyś. To koniec mojej kariery. Już nic dobrego mnie nie czeka. Takie myśli zwykle krążą w głowie osoby w kryzysie, gdy usłyszy od lekarza diagnozę psychiatryczną. To jest właśnie autostygmatyzacja, czyli proces myślenia o sobie w kategoriach kogoś gorszego z powodu kryzysu psychicznego. Bardzo trudno zmienić takie podejście. Proces autostygmatyzacji przypomina pętlę, która zaciska się jednocześnie na szyi i rękach osoby chorej. Każdy ruch rąk pogłębia zaciskanie się pętli na szyi. Osoba chora traci siły i czuje coraz większą bezradność, a otoczeniu jeszcze trudniej wskrzesić wiarę w to, że kryzys można pokonać.

 

Gdy kryzys psychiczny zdarza się pierwszy raz w życiu, trudno rozpoznać symptomy. Mało kto potrafi zadać sobie pytanie: co się ze mną dzieje? Z upływem czasu robi się coraz trudniej. To co sprawiało radość, przestaje już cieszyć. Człowiek zaczyna mierzyć się z czymś nowym, niezrozumiałym. Pojawia się frustracja, że nagle nie jest tak jak dawniej. Objawy są coraz trudniejsze. Pojawia się ból, który narasta i coraz trudniej go ukoić.

 

Osoba w kryzysie zaczyna się inaczej zachowywać, co nie przystaje do oczekiwań otoczenia. Coraz gorzej wypełnia swoje role społeczne, więc otoczenie spycha ją na boczny tor. W końcu traci role, które do tej pory pełniła, co jest bardzo bolesne. Zaczyna czuć się niepotrzebna, traci życiowe cele, które często są jednymi z głównych powodów dla których chce się wracać do zdrowia. Obniża się poczucie własnej wartości.

 

Odrzucenie ze strony bliskich, przyjaciół, znajomych powoduje samotność. Izolacja jedynie utwierdza poczucie bycia gorszym. Traci się sens robienia czegokolwiek, by tę sytuację poprawić. Pojawia się wyuczona bezradność – osoba w kryzysie nie podejmuje żadnych działań w kierunku zmian, więc żadne zmiany nie zachodzą.

 

Czasami to negatywne myślenie z powodu choroby psychicznej udaje się przerwać po kilku miesiącach. Czasami zajmuje to lata. Niektórzy tkwią w tym schemacie przez większość swojego życia. Wyjście z autostymatyzacji jest bardzo trudne, a czasami niemożliwe bez pomocy innych. Negatywne myślenie może prowadzić do nawrotów choroby psychicznej i tkwienia w niej. Może skutkować niepodejmowaniem leczenia albo jego przerwaniem.

 

Jeśli nie zaczniemy myśleć o kryzysach psychicznych jak o przewlekłych chorobach, takich jak cukrzyca czy nadciśnienie, możemy przekreślić życie wielu osób. Kryzysy psychiczne, podobnie jak cukrzyca i nadciśnienie, można leczyć. Przyjmując odpowiednio dobrane leki, będąc pod opieką specjalisty można z nimi żyć, pracować i normalnie funkcjonować w społeczeństwie.

 

Katarzyna Parzuchowska – edukatorka i trenerka w obszarze zdrowia psychicznego, aktywistka na rzecz równego traktowania osób po kryzysach psychicznych, arteterapeutka, osoba z doświadczeniem kryzysu psychicznego.