Zdrowienie nie wymaga reemisji objawów| Jakub Tercz

Michael Schwartz zdecydował się na studia medyczne w wyniku relacji z jego kuzynem Irvinem. Irvin cierpiał na Zespół Tourette’a – zaburzenie neurologiczne wywołujące dziwne zachowania i nienaturalne w wyglądzie tiki, zwykle postrzegane przez otoczenie jako niekulturalne. Tak właśnie był odbierany przez rodzinę Irvin.

 

 

„Lubiłem go, chociaż nikt inny go nie lubił. Wiódł bardzo nieszczęśliwe życie. Był wyizolowany, był uważany za dziwaka, którym w jakimś sensie rzeczywiście był z powodu Tourette’a” – pisze Schwartz. „Jeden z moich profesorów opowiadał o leku na zespół Tourette`a. Mój kuzyn wziął go, był wtedy około czterdziestki. I objawy zniknęły, zasadniczo poczuł się dobrze. Ale nie miał pewności siebie, nie miał pracy. Całe życie miał za to stygmę bycia tym złym gościem.”

 

Osobista, rodzinna historia przeżyta przez Schwartza pozwoliła mu dostrzec różnicę pomiędzy usunięciem objawów a wyzdrowieniem oraz zrozumieć trudności, jakie medycyna stawia przed tym drugim. Już jako psychiatra i filozof skupił się w swojej pracy na tym, żeby od usuwania objawów, czym zasadniczo zajmuje się psychiatria, przejść do zdrowienia, które wymaga zaangażowania tego, co leży poza medycyną.

 

Zdrowienie zdaje się mieć dla Schwartza wymiar egzystencjalny i społeczny: osoba musi nadać swojemu życiu własny, indywidualny sens oraz zostać uznana przez swoje otoczenie jako osoba, a niekoniecznie jako pacjent psychiatryczny czy neurologiczny. To było impulsem, który nałożył się na jego własną psychiczną konstytucję, mianowicie ADHD, czyli zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi, której, jak twierdzi, zawdzięcza sukces Fundacji, chociaż nie zawsze wszystko się udawało. „Niektóre moje działania kończyły się fiaskiem. Założyłem jeszcze jedną organizację, która okazała się klapą… To jest część mojego ADHD, po prostu mieć te idee”1.

 

Ale Irvin Foundation powiodło się. W dużej skali chodziło tu przede wszystkim o uznanie wartości walki z chorobą psychiczną oraz o to, że wyzdrowienie jest możliwe, chociaż społeczna stygma ciążąca na osobach z diagnozą psychiatryczną sprawia, że wiele osób – także w psychiatrii – nie jest w stanie tego nawet pomyśleć. Podczas jednego ze spotkań ze studentami Schwartz przytoczył analogię między psychiatrią a onkologią. „Najpierw myślałem, że to nie fair, a potem zdałem sobie sprawę, że tak właśnie działa psychiatria. Jeżeli pokonasz raka, mówisz: jestem zwycięzcą nad rakiem, a ludzie biją ci brawo. Jeśli pokonasz schizofrenię, zamykasz się, nie mówisz o tym. Czyż nie tym właśnie jest stygma? Ludzie zauważają tylko osoby halucynujące, mówiące do siebie na ulicy, a nikt nie mówi o zdrowieniu, udajemy, że to się nigdy nie stało”1.

 

Tłumaczy to dokładnie opracowany przez Schwartza materiał dostępny w broszurze Fundacji, w której prezentowane jest jego stanowisko na temat możliwości zdrowienia. „Zdrowienie nie wymaga remisji objawów bądź innych deficytów, ani nie oznacza powrotu do stanu zdrowia sprzed zachorowania, ale sprowadza się do patrzenia na zaburzenie psychiczne jako tylko jeden z aspektów całej osoby. Ludzie mogą siebie określać jako zdrowiejący, będąc jednocześnie pod wpływem choroby psychicznej. Zdrowienie oznacza, że ludzie przekraczają efekty bycia pacjentem psychiatrycznym –  odrzucenie ze społeczności, ubóstwo, niespełniające norm mieszkanie, społeczną izolację, bezrobocie, utratę społecznie cenionej roli i tożsamości, utratę poczucia sensu siebie oraz celu życia – by uzyskać lub utrzymać pewien poziom kontroli nad własnym życiem”3.

 

Język, za pomocą którego zwracamy się do siebie, ma ogromne znaczenie. Jednym z istotnych elementów spotkań organizowanych przez fundację jest to, że nikt nie wie, kim są pozostali, to znaczy: jaka jest ich rola w systemie ochrony zdrowia psychicznego, czy są jego beneficjentami (pacjentami), czy jego pracownikami. Żeby to osiągnąć na czas trwania imprez zawiesza się tytuły naukowe i zawodowe. Nikt nie jest już doktorem ani profesorem. Schwartz poświęca temu wiele uwagi oraz emocji.

 

„Nie musisz mówić: jestem doktor profesor Michael Schwartz z Cornell University Medical College. Powiedz po prostu: Jestem Michael, wyszedłem właśnie ze szpitala psychiatrycznego, w którym byłem przez 5 lat. Miło mi cię poznać, jak się masz?”

 

Jakub Tercz – doktor nauk humanistycznych, prezes Fundacji Otwarte Seminaria Filozoficzno-Psychiatryczne, specjalista ds. partnerstw lokalnych w Mokotowskim Centrum Zdrowia Psychicznego przy Instytucie Psychiatrii i Neurologii.

 

[1] W języku polskim jak dotąd pojawiła się tylko jedna wzmianka o Fundacji Irvina (w wywiadzie dla „Przekroju” przeprowadzonym przez Marcina Moskalewicza z Pracowni Filozofii Zdrowia Psychicznego przy Uniwersytecie Medycznym w Poznaniu), dlatego też cenne wydaje się dosłowne cytowanie wypowiedzi Schwartza. Większość poniższych cytatów pochodzi z organizowanego przez Fundację Otwarte Seminaria Filozoficzno-Psychiatryczne kursie „Filozofia i psychiatria – w poszukiwaniu wspólnego języka” skierowanego dla polskich studentów i studentek kierunków. Te cytaty oznaczone są numerem (1). Pozostałe przytoczenia zostały zaczerpnięte ze wspomnianego wywiadu oraz z tłumaczenia materiałów dostępnych na http://irwinfoundation.org/, oznaczonych odpowiednio (2) i (3).